Download: Śmieszne i żałosne xD.JPG
Coraz częsciej można dostać takie coś:
" zamieszczając bez hasła na portalu chomikuj.pl plik (...), dopuścił/-a się Pan/-i rozpowszechnienia utworu bez zgody autora, czym naruszyła Pani przysługujące Wytwórni (...) prawa autorskie."
Wezwania te prosto do skrzynki pocztowej użytkownika dochodzą z wielu stron.
Odpowiadają za to tak zwani "e-windykatorzy" zajmujący się właśnie ochroną praw autorskich.
Oczywiście za odpowiednią opłatą, którą w imieniu "poszkodowanych" firm ustalają i wysyłają w przedsądowym wezwaniu do zapłaty.
Z prawnego punktu widzenia bardzo trudno będzie jednoznacznie stwierdzić winę osoby, której konto zawiera chronione prawem pliki.
Można je bowiem przechowywać na własny użytek oraz udostępniać znajomym i rodzinie.
Windykatorzy znaleźli jednak kolejny kruczek - dzięki zbieranym na serwisie punktom uważają, że
rozpowszechnianie można podciągnąć pod chęć uzyskania korzyści majątkowej. Sprytnie.
Sprytne dlatego, że wezwania do zapłaty, kierowane między innymi w imieniu Sony za umieszczanie w serwisie ich gier,
są poważnym straszakiem i wiele osób zgadza się zapłacić kary byleby uniknąć sądu, gdzie mieliby jednak bardzo duże szanse na wygraną.
W jaki sposób zdobywane są informacje o użytkownikach?
Często dochodzi nawet do prowokacji, w których kancelarie same umieszczają pirackie utwory w sieci wysyłając później listy do pobierających je osób.
A skąd mają nazwiska? Zabrzmi to zabawnie, ale najczęściej od samych użytkowników.
Na serwisach podawany jest najczęściej jedynie adres e-mail, na który wysyłany jest list z prawniczymi "pogróżkami" i prośbą o podanie własnych danych.
Wiele osób bojąc się o sprawę w sądzie po prostu je podaje.
Jeżeli jednak ten sposób zawodzi, a e-windykatorzy liczą na większą sumę, zgłaszają sprawę do organów ścigania.
Domniemanie popełnienia przestępstwa wystarczy, by prokuratura zebrała odpowiednie dane, które później może udostępnić firmom.
Te wystarczy przepisać i już można straszyć.
Czy takie działanie jest zgodne z prawem?
Cóż, nie do końca to wiadomo.
Straszenie sądem za niezapłacenie odpowiedniej kary podpada pod paragraf drugi artykułu 191 kodeksu karnego, który stwierdza, że
jeśli ktoś stosuje groźbę bezprawną w celu wymuszenia zwrotu wierzytelności, podlega karze.
A tym właśnie można nazwać działanie kancelarii.
Zasada jest prosta - wykorzystuje się nieznajomość prawa i strach przed mądrze brzmiącymi słowami.
Wysyła się tysiące maili, ktoś zawsze się złapie.
Rada?
Nie odpowiadać, nie podawać danych i pamiętać, że takie groźby też mogą być karane.
Poza tym należy pamiętać, że pobieranie utworów z sieci jest według polskiego prawa legalne
(nie dotyczy gier i oprogramowania, to jest akurat niedozwolone).
Zabronione jest jedynie ich rozpowszechnianie.
Mamy więc prawo domniemywać, że pobierany przez nas plik został w sieci umieszczony całkowicie legalnie.
Nie dajcie się więc zastraszać.