Download: Dajcie mi głowę Alfredo Garcii. 1974 Lektor.avi
"Dajcie mi głowę Alfredo Garcii" - "to wariacja na temat "Skarbu Sierra Madre" Johna Hustona, przypuszczona przez umysł notorycznego alkoholika w stanie delirium." - miał powiedzieć o swym filmie Peckinpah (Zresztą, nie sięgając głęboko do filmowego tekstu, od razu zauważyć można pokrewieństwa obu filmów. Jeden z bohaterów "Dajcie mi głowę Alfredo Garcii" nosi nazwisko Fred C. Dobbs - identyczne jak to, którym przedstawia się Humphrey Bogart w dziele Hustona). "Krwawy Sam" raczy nas opowieścią z samego dna ludzkiego upodlenia, czyniąc bohaterem swego filmu wykolejonego klezmera Benjiego (w swej życiowej roli Warren Oates) - wiecznie pijanego ex - żołnierza. Bohater podejmuje się niewdzięcznej misji dostarczenia odrąbanej głowy zabitego Meksykanina, tylko po to, by zdobyć 10 tysięcy dolarów umożliwiające jemu i jego ukochanej kobiecie - prostytutce Elicie (Isela Vega) - nowy start.
"Nie ma nic świętego w tej dziurze w ziemi, w tym martwym ciele, we mnie, w tobie" - krzyczy do Elity Benji, usprawiedliwiając swoją decyzję o podjęciu makabrycznej misji. A jednak w tym ponurym, materialistycznym świecie, w którym odcięta ludzka głowa, warta jest więcej niż żywy człowiek, Benji doświadcza przemiany. Kiedy Elita zostaje zamordowana, podczas wydobywania z grobu ciała Garcii, Benji postanawia "doprowadzić sprawę do końca". Wbrew zdrowemu rozsądkowi i gwardii zdecydowanych na wszystko zawodowych zabójców, bohater dochodzi prawdy - dociera do meksykańskiego gangstera (Emilio Fernandez), pragnącego "głowy Alfredo Garcii". W finałowej scenie filmu, Amerykanin staje wreszcie przed obliczem inicjatora całej lawiny przemocy. Nie odbiera jednak pieniędzy za wydobyte z grobu upiorne trofeum. "Przez ciebie zginęło szesnaście osób. W tym jedna, cenniejsza niż twoje milion dolarów" - stwierdza Benji i strzela do gangstera. Nawet, gdy bohater zaraz zginie, zabity przez jednego z meksykańskich siepaczy, umrze zbawiony, przed śmiercią dostrzegł bowiem to, co w jego życiu było najcenniejsze. W tym czarnym, ocierającym się o makabreskę filmie, pełnym odniesień do klasyki kina - nie tylko do filmów Hustona ale i do dzieł Bunuela i Orsona Wellesa ("Dotyk zła", 1958) - pełnym tak osobliwych scen jak dysputy Benjiego z leżącą na siedzeniu samochodu głową ukrytą w worku, Peckinpah stara się dociec sensu miotania się człowieka, między jednym cierpieniem a drugim. I odnajduje ten sens, właśnie w owym miotaniu się, podczas którego, na krótką chwilę, nieraz przed samą śmiercią, człowiekowi objawione zostaje to, co w jego życiu było lub jest najcenniejsze. Heroizmem - zdaje się mówić reżyser - nie jest efektowne strzelanie przeciwnikom w głowę, czy też fotogeniczna śmierć; prawdziwym heroizmem jest samo życie. Bohater "Dajcie mi głowę Alfredo Garcii" to ktoś taki jak ambasador z "Pod wulkanem" Malcolma Lowry'ego - człowiek stracony, poprzez swą zatratę paradoksalnie odnajdujący jednak swoje zbawienie. "Benji to ja" - zwykł mawiać Peckinpah , który od "Ucieczki gangstera" reżyserował już tylko w przerwach między jednym stanem alkoholowo - narkotykowego upojenia, a drugim.